Dzień szary, deszczowy, kilometrowa kolejka pod supersamem. Mężczyzna z brodą zmęczoną wiatrem, częściowo skrytą pod kołnierzem długiego szarego płaszcza podchodzi do ciebie na niewygodnie małą odległość. “Pssst… PSSST! Szefie!” – zwraca się do ciebie gardłowym głosem, wlepia w ciebie gały. Uchyla poły płaszcza, a tam na hakach zawieszone dyndają słownik angielsko-polski PWN Oxford, fiszki i “English Grammar in Use” Murphy’ego. “Może szef reflektuje trochę korepetycji?”
Najnowsze komentarze